Kibicowanie, czyli pasja od małego aż po swój grób

Kibicowanie, czyli pasja od małego aż po swój grób

Data publikacji: ID: 6584bfb19baa3

Sport rządzi się swoimi prawami, które często są naginane oraz niezbyt logiczne. Stąd rodzą się konflikty, mogące ciągnąć się długimi latami. Jeśli zapytamy o to sportowców, często nie będą wiedzieli, o co chodzi. Oni są zazwyczaj zainteresowani wyłącznie wykonywaniem swojej pracy i wszelkie zawiłości pozasportowe ich nie interesują. Te dotyczą głównie kibiców, którzy w imię barw potrafią skakać sobie do gardeł. Kolejny raz za przykład może poświęcić nam piłka nożna, gdzie możemy doświadczyć najwięcej przykładów kibicowskich sporów.

Naturalne jest, że dwaj kibice dwóch klubów z jednego miasta nie będą pałać do siebie miłością. Gorzej, gdy przerodzi się to w konflikt “zbrojny”. Jeszcze kilka lat temu przy każdym większym meczu maczety, noże oraz ogólnie ujęta broń były na porządku dziennym. Piłkarze rozgrywali swoje spotkanie na boisku, natomiast kibice mieli swoją ustawkę, tocząc bitwę z kibicami ekipy przeciwnej.

Takie jednostki zwykło się określać mianem kiboli, gdyż nie są oni często brani pod uwagę przez normalnych obserwatorów. Mimo to po dziś dzień takie osoby przebywają na trybunach, często w strefach z najbardziej zagorzałym dopingiem. To stamtąd dobiegają wszelkie przyśpiewki, wyzwiska w stronę drużyny przeciwnej oraz sędziego. To w tych miejscach na stadionie odpalane są race czy innego rodzaju oprawy meczowe.

Taką wojnę latami prowadziły Legia i Polonia Warszawa. Kluby ze stolicy prezentowały zazwyczaj podobny poziom, z lekką przewagą dla Legii. Dlatego też kibicom aż tak zależało na zwycięstwie nad rywalem, gdyż za każdym razem smakowało ono wyśmienicie. Mało tego, triumf kibicowski tzn. Bycie głośniejszym od przeciwników również miało znaczenie.

Niestety od paru sezonów nie jesteśmy świadkami takich meczów, ponieważ Polonia została zdegradowana do niższych lig. Ekipa Czarnych Koszul próbuje wrócić na poziom, który prezentowała wcześniej, lecz aktualnie jest to niemożliwe. Drużyna prezentuje się słabo i oscyluje pomiędzy drugą a trzecią ligą, podczas, gdy Legia święci triumfy na arenie krajowej.

Jak zaszczepić w sobie kibicowanie?

Kibicować można na wiele sposobów, zarówno biernie, jak i aktywnie. Jednak zastanawiające jest to, od kiedy się to wszystko zaczyna? Skąd bierzemy miłość do danych barw? Odpowiedź jest banalnie prosta — najczęściej z domu. Jako mały człowiek widzi się oglądającego mecze ojca lub dziadka. Wspieranie tej konkretnej ekipy zostaje wręcz wyniesione z domu, co zostaje z człowiekiem na zawsze. Nie zawsze musi to być drużyna najlepsza, najbogatsza. Jeśli jednak członkowie naszej rodziny trzymali za nią kciuki, to wiadomo, że jest w niej coś wyjątkowego. W takich momentach nie warto się spierać czy robić wszystkim na złość i wybierać lokalnego rywala.

Wspólne kibicowanie, wspólne przeciwstawianie się wrogowi może być jedną z najlepszych rzeczy w życiu. To, także w znacznym stopniu rozbudowuje relacje z członkami rodziny, zdecydowanie je pogłębia. Od teraz wszyscy mają kolejny wspólny mianownik, z, którym mogą wspólnie kroczyć przez życie. Dziadek, babcia, ojciec matka, aż w końcu my, którzy dopiero wchodzimy w świat sportu.

Po jakimś czasie przyjdzie pierwszy mecz na stadionie, przy, którym z pewnością będą towarzyszyć ciarki na ciele. Pierwszy obejrzany gol, pierwsze zwycięstwo. Wielka radość oraz duma, że to drużyna, którą się wspiera, triumfowała. Później przyjdą, także porażki, zostaniemy wystawieni na próbę. Czy jesteśmy w stanie wytrwać, mimo niepowodzenia naszej ekipy.

Z tym problemem często mierzą się młodzi kibice, którzy lubią być kibicami sukcesu. Prowadzi to do zmiany ukochanych barw na inne, którym aktualnie idzie trochę lepiej. Jest to naturalne zaburzenie sportowego ładu, rzecz niedozwalana w kibicowskim światku. Jeśli taka sprawa wyjdzie na jaw, to stajesz się wrogiem zarówno jednych, jak i drugich.

Kibice to jeszcze pół biedy, co mają powiedzieć piłkarze. Im też zdarza się odejść do wrogiego klubu, ponieważ są lepsi lub zaoferowali lepszy kontrakt. Dobrym przykładem jest tu Luis Figo, przez wielu nazywany judaszem. W jego stronę podczas jednego ze spotkań poleciała głowa świni, sugerująca co może się stać z Portugalczykiem. Oczywiście do niczego złego nie doszło, jednak ogromny niesmak pozostał.

Figo, po dziś dzień jest uważany za jednego z największych zdrajców po tym, jak zamienił Real Madryt na FC Barcelonę. Odejście do największego rywala to rzecz dość pospolita, w dzisiejszych czasach nawet normalizowana. Świeżym przykładem może być transfer Hakana Calhanoglu z AC Milanu do Interu Mediolan. Turek po kilku latach w jednym z mediolańskich klubów zdecydował się odejść do drugiego. Na domiar złego, zrobił to tuż po wygaśnięciu bieżącego kontaktu, co pozwoliło mu przejść do Interu za darmo. Włodarze i kibice Milanu są wściekli, postronne osoby z wypiekami na twarzy czekają na najbliższe derby.

Jak dużo kosztuje bycie kibicem?

Bycie kibicem to koszt nie tylko pieniężny, ale, także emocjonalny. Taki obserwator musi być gotowy na zwycięstwa i porażki, sukcesy i katastrofy, łzy szczęścia oraz łzy smutku. O tym jednak później. Ponoszone koszty są, także te realne, mowa o pieniądzach. Karnet na cały sezon drużyny potrafi kosztować kilkaset jak nie kilka tysięcy złotych. Do tego za każdym razem dochodzą jakieś przekąski i napoje.

Przed startem mistrzostw obowiązkiem jest zaopatrzyć się w najnowszą koszulkę, być może jakiś szalik i inne dodatki. To wszystko kosztuje, jednak prawdziwy kibic jest w stanie poświęcić wszystko, byle dopingować swoją drużynę. Wielokrotnie słyszeliśmy takie historie, że kibice wpadali w długi, ponieważ oddali wszystko dla swojej ekipy. Niejednokrotnie tacy ludzie kończyli na ulicy, pod mostem, a to wszystko z miłości do barw.

Z jednej strony jest to piękne, z drugiej wywołuje politowanie. W każdej sferze życia trzeba wydzielić jakieś granice, nawet w kibicowaniu. Dla wielu osób jest to coś więcej niż życie, jest to pewnego rodzaju ucieczka od życia. Znalezienie sposobu na życie obok życia. Jest to sytuacja niewdzięczna, zazwyczaj niezrozumiała przez innych. Jednak dla kibica to się nie liczy, on naprawdę może poświęci wszystko, co ma, żeby tylko móc zobaczyć swoich ulubieńców.

Drugą stroną medalu jest koszt emocjonalny. To poniekąd łączy się z wcześniejszą myślą, jednak niesie ze sobą jeszcze większe konsekwencje. Jako kibic trzeba wiedzieć, że nie wszystko zawsze będzie szło po naszej myśli. Czasami mogą zdarzyć się porażki, spadek z ligi, gorsza sytuacja finansowa. W takich sytuacjach łatwo się poddać.

W żyłach prawdziwego kibica krew jest jednak tak bardzo zżyta z klubem, że nigdy coś takiego się nie wydarzy. Człowiek może popaść w choroby psychiczne, być przygnębiony, ale czas na swój zespół znajdzie zawsze. Klub piłkarski jest wartością czasami większą niż wszystko dookoła. To on jest schronieniem przed problemami, mimo, że sam potrafi ich dostarczać.

Po sukcesie odczucia są jednak nieziemskie, po prostu nie do opisania. Kibicowanie wówczas się spłaca, okazuje się, że był sens we wspieraniu własnego zespołu. Człowieka rozpiera duma, czuje się, jakby złapał pana Boga za nogi. Możliwość obejrzenia swoich zawodników podnoszących trofeum to jeden z najlepszych momentów, jaki może się przytrafić kibicowi.

Nieistotne jest, czy jest to puchar za wygranie Ligi Mistrzów, czy za Puchar Sołtysa małego powiatu. Winning is winning. Nie ważne na jakim poziomie, sam aspekt triumfowania się liczy. Szczególnie, jeśli zostanie on podsycony wcześniejszymi niepowodzeniami.

Wiara w sukces kluczem do triumfu

Piękne historie sprzedają się najlepiej i każdy szanujący się obserwator futbolu to powie. Dlaczego wszyscy emocjonowali się tytułem mistrza Anglii dla Leicester? Ponieważ było to wydarzenie bez precedensu, najznakomitsi reżyserowie filmowi nie powstydziliby się takiego scenariusza. Kopciuszek wygrywający największe rozgrywki ligowe na świecie?

Historia iście Hollywoodzka. Co więcej, każdy kibic może stworzyć takie Hollywood na swojej wsi. Liczy się tylko wiara w sukces, zagorzały doping i odpowiednie ambicje. Piłkarze bez poprawnego nastawienia niczego nie wygrają, podobnie ma się rzecz z kibicami.

O tym w Gwiezdnych Wojnach mówił, chociażby Obi - Wan Kenobi. Trzeba w coś uwierzyć, żeby to mogło stać się prawdą. Może to być nawet największa głupota, jednak z odpowiednią dozą wiary i odrobiną szczęścia może się stać prawdziwe. Czasami naprawdę niewiele potrzeba do odniesienia sukcesu, on często kryje się gdzieś za rogiem. To my ludzie jesteśmy zbyt pochłonięci problemami i zajęci stresem, że nie zauważamy nadarzających się okazji.

To, także jest problem kibiców oraz piłki nożnej. Nie dajemy szans nowym, ponieważ jesteśmy zajęci utrzymywaniem starych, doświadczonych gwiazd. Po nich już nic nie zostanie, zaraz uciekną gdzie indziej. Warto czasami zmienić swoje podejście i zainteresować się drugim człowiekiem, nie tylko cyferkami na koncie i w klubowej kasie.

Takie podejście stosuje wiele drużyn, co jest poważnym błędem. Niesłuchanie się kibiców i zwracanie uwagi wyłącznie na niezły PR oraz pieniądze zatraca ducha sportu. Przecież to fani niosą kluby do zwycięstw, to oni potrafią być motorem napędowym całych sezonów. Bez nich wielu zawodników nie miałoby dalszej motywacji do gry. Daleko szukać, wystarczy spojrzeć na futbol podczas pandemii. Trybuny puste, kibiców brak i od razu widać efekty.

We wszelkich wywiadach pomeczowych zawodnicy wspominali o pustce, o tym, że bez kibiców gra się dziwnie i ciężko. Przez to niektóre ligi wprowadzały takie nowości jak interaktywni kibice lub puszczali nagrania z dopingiem. W pewnym sensie spełniało to swoje zadanie, nie oddawało jednak pełnego ducha walki. Na szczęście sport zdążył już w większości wrócić do pierwotnego wyglądu, tego sprzed pandemii. Nareszcie znów wszyscy możemy iść na stadion czy halę i dopingować swoim ulubieńców.

Twoja ocena artykułu:
Dokonaj oceny przyciskiem
cookie Cookies, zwane potocznie „ciasteczkami” wspierają prawidłowe funkcjonowanie stron internetowych, także tej lecz jeśli nie chcesz ich używać możesz wyłączyć je na swoim urzadzeniu... więcej »
Zamknij komunikat close